Polanka wokół Karczmy

Elreell

ludzie,Y! przynieście mi słomkę*powiedziała i stanęła wpierw na rękach, nogi opierając o ścianę, po czym ręce zgięła i już stała na głowie* Szybciej bo, Y!

Beau

*wzięła słomkę, jeden jej koniec wsadziła do ust Elreel, a drugi do szklanki* pij Elreell

Thane

a ja tez mogę się napić *zapytał*

Beau

Ta jest dla Elreell, ale może zostawi ci trochę...

Thane

resztki*spojrzał żartobliwie*

Thane

*Na dworu powoli zaczynał padać deszcz najpierw mżawka a potem zaczęło błyskać Than postanowił schować się do karczmy nie chciał zmoknąć jak i również wysłuchiwać historii szaleńca który krzyczał ze niebo wali się mu na głowę było to zbyt żałosne* Idzie ktoś zemną *zapytał powoli otwierając dzwi karczmy niedostając odpowiedzi znikną za ogromnymi dziwami*

Beau

Ja idę. Co będę moknąc.*spojrzała na Elreell* odnieś potem szklankę *weszła do karczmy*

Greg

Ja zostanę lubię deszcz *uśmeichnął się*

Korin

Ja też zostane pare kropel deszczu nic nikomu nie zrobiło....*odzwał się w koncu Khazad*

Yamiv

Najlepszym sposobem na odpoczynek jest poleżeć se na trawce i niech rosa ochodzi ciała w promoeniach słońca Wink

Greg

*spojrzał na mężczyzne i nawet nie wiedział kiedy przyszedł*

Korin

O witaj Yamiv...*wstał* zaraz wracam ide se piwka nalać...*w tym momecie przestał padac deszcz i powoli sie rozjasniało....

Elreell

*wypiła wodę, ale czkawka jej nie przeszła* O ja biedna...*czknęła, a potem uśmeichnęła się do Korina* Idzie burza, wejdź na dach i pomachaj do niej mieczem, wtedy na pewno ci odpowie....*zrobiła niewinny uśmieszek i czknęła po raz kolejny*

Korin

Jakbyś nie zauważyła przejaśnia się a po co mam mu machać mieczem na dachu skoro on jest naziemi??*rzekł khazad wychodzac z karczmy z nalanym piwem.....*

Elreell

*czknęła po raz kolejny i patrzyła jak ciemne chmury gromadzą się nad karczmą* Jesteś pewien? No ja nie...